FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Forum Work Of Art Strona Główna
Marcus

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Work Of Art Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wampisia




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieś Warszawa

PostWysłany: Pią 21:06, 05 Maj 2006    Temat postu: Marcus

Wieczór jak wiele poprzednich, ale jednak inny. Powietrze wydawało się bardziej rześkie. Lżejsze. Agnes nie czuła w nim zapachów miasta. Zupełnie, jakby cofnęła się w czasie. Lecz to było tylko złudzenie. Wciąż była w XXI wieku i właśnie szła na spotkanie z przyjaciółmi. Chociaż był późny wieczór, a uliczki, którymi szła, całkiem puste, dziewczyna nie bała się. Znała te zakamarki jak własne kieszenie. W dodatku niewiele osób jest gotowych napaści na dziewczynę o wzroście metr siedemdziesiąt pięć, długich czarnych włosach, w skórzanej kurtce i glanach. Obroża z ćwiekami też nie sprawiała przyjaznego wrażenia. Lecz od kilku dni Agnes czuła się obserwowana. Gdy przechodziła wąskimi uliczkami Paryża, migała jej w bramach czyjaś twarz. Wyglądała jak maska - biała, wręcz błyszcząca, z oczami wyglądającymi jak puste otwory. "Pewnie to moja wyobraźnia" - myślała wtedy dziewczyna, lecz oszalałe ze strachu serce nie uznawało takiego wytłumaczenia. Twarz znikała, nim zdążyła się jej porządnie przyjrzeć. Ale codziennie ją obserwowała.
Jednak dzisiejszego wieczora młoda paryżanka nie ujrzała niepokojącej zjawy. Szła już od dobrych dwudziestu minut ciasnymi zaułkami. Nie spotkała żywej duszy, prócz pijanego mężczyzny rozwalonego u wylotu uliczki. Poczuła się nieco pewniej. Spojrzała na zegarek i cicho krzyknęła. Była już prawie północ, a piętnaście po umówiła się pod klubem z paczką. Wiedziała, że poczekają, ale nie lubiła się spóźniać. Przyspieszyła kroku, gdy coś dziwnego przykuło jej uwagę. Był to odgłos kroków. Kroków, które najwyraźniej ją śledziły. Agnes przystanęła się i obejrzała, lecz nic nie zobaczyła. Wzruszyła ramionami i ruszyła dalej, ale znów stanęła, słysząc kroki. Odwróciła się. Jakiś cień mignął w bramie i zniknął, nim zdążyła uchwycić go wzrokiem.
-Pokaż się! - Krzyknęła, lecz odpowiedziała jej tylko cisza. - Pokaż się, tchórzu!
Wysoka postać wyszła z bramy. Agnes zaskoczona cofnęła się. Krzyk uwiązł jej w gardle. Oto stał przed nią mężczyzna o wyjątkowej urodzie. Jego twarz promieniała blaskiem, zdawała się być utkana ze światła księżyca - tego samego, który wisiał teraz na niebie. Włosy mężczyzny były idealnie czarne, niczym węgiel. A jego oczy... Agnes spojrzała w jego źrenice i poczuła, że tonie. Ich czysty błękit z lekką domieszką żółci wciągał ją jak wir nieostrożnego żeglarza.
Chodź do mnie.
Te słowa rozległy się w jej głowie. Ich ton usypiał wszelkie podejrzenia. Niemożliwe, by ktoś o takim głosie chciał zrobić jej krzywdę. Tak właśnie musiały brzmieć anioły, jeśli istnieją.
Chodź do mnie, Agnes...
Wyciągnął przed siebie ręce, a ona powoli do niego podeszła. Jej intuicja krzyczała, by uciekała, lecz Agnes przestała już słuchać intuicji. Teraz liczył się tylko głos. Wciąż dzieliło go od niej kilka kroków.
Agnes.
W końcu wpadła w jego ramiona. Wtuliła się w ramiona nieznajomego.
- Kim ty jesteś? - Zapytała cicho.
- Śmiercią. - Odrzekł i wbił kły w jej szyję. Moment bólu na chwilę ją oślepił. Ale to był tylko moment. Czuła się teraz tak... niematerialnie. Czuła, jak odrywa się od ciała. Jak szybuje pośród chmur. Spojrzała na księżyc i krzyknęła ze zdumienia. Nigdy jeszcze nie wydawał się tak rzeczywisty. Do jej uszu dobiegała cicha muzyka skrzypiec. Ta muzyka porywała ją do tańca. Tańca ze Śmiercią. Jej ciało słabło, lecz dusza uparcie się go trzymała.
Nie walcz. Nie masz po co.
Głos w jej myślach brzmiał tak przekonująco, ale ona nie chciała kończyć tego pocałunku krwi.
- Pij i nie kończ. Proszę... - Powiedziała. To była ostatnia myśl w jej umyśle. Po chwili głowa opadła bezwładnie na ramiona. Agnes jeszcze żyła, ale nie miało to trwać długo. Wampir delikatnie ułożył ją na ziemi i przykucnął obok. Mimo słabości ogarniającej całe ciało, dziewczyna otworzyła oczy.
- Żegnaj. - Rzekł mężczyzna, odgarniając z jej czoła niesforne kosmyki. Agnes próbowała coś jeszcze powiedzieć. Nie zdążyła. Jej oczy stały się martwe, tak jak ciało.
- Żegnaj. - Szepnął jeszcze raz wampir i podniósł się. Ostatni raz spojrzał na ofiarę, leżącą teraz bezwładnie na ziemi, i odszedł w ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod.Free




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiemy, że świat schodzi na psy?

PostWysłany: Sob 11:49, 06 Maj 2006    Temat postu:

kurde...
wampir...hmn... no jak ja mam to okreslic?
bardzo ladne, piekne, genialne i cudowne?
niee...
to jest dziwne...az zanatto dziwne...
no az zatkalo kakao...czyli mnie...
brak slow wyraza to opowaidanie w calosci tak sadze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Work Of Art Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Designer - Créateur


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin